PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=36298}

Robin z Sherwood

Robin of Sherwood
7,8 18 877
ocen
7,8 10 1 18877
7,6 5
ocen krytyków
Robin z Sherwood
powrót do forum serialu Robin z Sherwood

Na wstępie napiszę, że w mojej opinii Richard Carpenter stworzył crapa, nie mającego wiele wspólnego z prawdziwym Robin Hoodem. Nie dziwi mnie że ze wszystkich krajów europejskich najmniej podobał się w Anglii - w końcu Anglicy są najlepiej zorientowani w legendzie i widzą rażące nieścisłości. Ale po kolei:
1. Loxley - wieś spalona przez ludzi szeryfa od razu na początku serialu, po czym słuch o niej zaginął, wszyscy na dźwięk tej nazwy odpowiadają "there's no such place". Tylko że wioska Loxley jakoś w cudowny sposób istnieje do dziś: http://en.wikipedia.org/wiki/Loxley,_South_Yorkshire i jest uznawana za jedno z miejsc, w których mógł urodzić się legendarny Robin.
2. Lady Marion - co inny film to inne pochodzenie tej postaci, ale cóż, podobnie jest w legendach. Choć i tak Judi Trott jest dość urodziwa jak na Angielkę, to nie umywa się do Kate Blanchett z najnowszego filmu.
3. Michael Praed - wówczas 24-letni młodziak wybrany pewnie jedynie po to żeby podobać się rozhisteryzowanym nastolatkom. Mnie zdecydowanie nie pasuje - jak widzę długowłosego bruneta z łukiem to automatycznie na myśl mi przychodzi Thorgal.
4. Will Scarlet - w legendach był przyjacielem lub nawet krewnym Robin Hooda, a nie furiatem przy każdej okazji kwestionującym jego przywództwo.
5. Czarodzieje i inne nawiedzone świry - to już największa przesada. Czy to de Belleme, czy Morgwyn of Ravenscar, czy wreszcie Gulnar - po cholerę wprowadzać tą całą otoczkę fantasy? To nie Lord of the Rings, tylko serial którego akcja dzieje się na Ziemi, a nie w jakiejś sztucznie wykreowanej krainie. Dobrze że nie ma Smoków albo Krasnoludów.
6. Cromm Cruac - wioska widmo, jak już kopiować z legend to z głową, to nie była wioska umarłych tylko kult boga śmierci, coś w rodzaju indyjskiej Kali.
7. Guy of Gisbourne - w legendzie był to najemnik nasłany na Robin Hooda i ukatrupiony przez tegoż. Nie wiem dlaczego w tym badziewnym serialu jest do końca utrzymywany przy życiu.
8. W nawiązaniu do jednego z moich poprzednich postów - Normanowie (w większości chrześcijanie) źli, a Saksoni (w większości poganie) dobrzy. Ciekawe jakiego wyznania jest Carpenter?.
9. Muzyka - ujdzie w tłoku, chociaż do utworu Briana Adamsa się nie umywa, zresztą Brian to wybitny muzyk o światowej sławie, a Clannad jest tylko popularny wśród wąskiej grupy fanów. Nie mówię że ścieżka dźwiękowa dźwiękowa serialu jest zła (może z wyjątkiem "Together We", który przypomina fiukanie pastuszka na fujarce), ale inna, niezwiązana z serialem twórczość Clanaadu jest dla mnie zupełnie niestrawna.
I na koniec: Robin Costnera to ZWYCIĘZCA, Robin Praeda to straceniec, a Conner'ego frajer (pozwala by laska nawiała mu do klasztoru). Osobiście wybieram pierwszy wariant.

Hagan

Czepiasz się, jak nie wiem. Ale do rzeczy:

1. wioska Loxley rzeczywiscie zostala spalona przez szeryfa, ale malo to w historii było calkowicie zniszczonych i nastepnie odbudowanych wsi i miast?
2. Judi Trott jest na pewno bardziej naturalna niz Cate.
3. Tu akurat racja - ciemny Robin to rozmemłany, zmanierowany model. Prozny i wręcz... tępy. Ile razy Herne musiał mu to i owo do głoy wciskac. Tutaj na pewno wygrywa jasny Robin - bardziej konkretny, bystry i inteligentny,
4. Cóż, kto się czubi, ten sie lubi - przeciez w serialu Will był jednym z najlepszych przyjaciół Robina, a to, ze był furiatem i raz po raz się burzył przeciw jego rządom, nie zmienia faktu, że oddałby zycie za Robin Hooda (wspomina o tym w odcinku Błazen Królewski)
5. Elementy magii? Czemu nie? Takie to były mroczne czasy, ze wplecienie w nie paru elementow fantasy na pewno nie zaszkodzilo serialowi. Na szczescie nie posuneli sie do przesady i wspomnianych przez Ciebie smokow i krasnoludow nie ma.
6. Przeciez na koncu odcinka Cromm Cruac objawia się w postaci fizycznej! I rzeczywiscie jest niczym bogini Kali, o czym mowia w filmie. Kochajacy smierc i krew. A wioske nazwali tak na czesc Cromm Cruaca, ktory otoczyl ją swoistą "opieką".
7. Co do Gisbourne - ile legend, tyle Gisbournów. Np. w ksiazce Robin Hood Kraszewskiego Gisbourne jest... hrabiną, która podkochuje się w Robinie i nie raz wybawia go z tarapatów. U Costnera i Carpentera Gisbourne jest bratem Robina i to chyba najbardziej znana wersja. A ze był najemnikiem? Nigdzie nie słyszałem tej historii. Ani w ksiazce Pyle'a (Wesołe przygody Robin Hooda) ,ani Grace'a (Robin Hood) ani Green'a (Robin Hood z zielonego lasu). W filmach, o ile wiem, tez taka wersja nie wystepuje. Co do ukatrupienia - byly takie plany w 4. sezonie, który nie zostal nakrecony.

użytkownik usunięty
obreb_2

Zarówno Robin z Costnerem (istna parodia) jak i ten z Crowem do pięt nie dorastają RoS.

obreb_2

No cóż, to mnie zaciekawiłeś, będę musiał jeszcze raz obejrzeć odcinek o wiosce umarłych. Pamiętam tylko, że Will spotkał tam swoją żonę, ale wydawało mi się że to Gulnar pojawił się na końcu.
A o Gisbourne jest artykuł na Wikipedii, wg starych wierszowanych legend Robin odrąbał mu głowę. Osobiście wolę tę postać w wykonaniu Michaela Wincotta niż Roberta Addie.
Miałem okazję zobaczyć RoS jako dzieciak gdy po raz pierwszy pokazywano go w TVP (w połowie lat 80-tych). Wtedy owszem zachwycał, a scena wywoływania Lucyfera wręcz przerażała. Biegało się po podwórku z prymitywnymi łukami, problem w tym że każdy chciał być Robinem, a nikt "tym głupim Gizbernem :)"
Jednak kilka lat później obejrzałem film z Costnerem i moim zdaniem na tle tego serialu film prezentuje się lepiej. Jest wątek palestyński, są genialni Freeman i Rickmann i generalnie walki są lepiej wyreżyserowane.
Miłym zaskoczeniem był film Scotta, ukazujący Robina ZANIM został banitą. Wolę wiedzieć, że był rycerzem z krwi i kości oraz urodzonym przywódcą, a nie kisił ogóra we młynie, jak ten chłopaczek z Loxley.

Hagan

Gulnar, owszem, pojawia się na koncu odcinka, wlasnie po to, by przywolac Cromm Cruaca. I kiedy demon zaczal wynurzać się już ze stawu, zalatwila go Marion, wylewajac na niego swieta wode. Dostala ja od opata, dawnego brata przelozonego Tucka.

Hagan

Cóż, ocena doboru aktorów, muzyki i tym podobnych rozwiązań to kwestia gustu i o tym akurat ciężko dyskutować, każdy ma prawo do własnego zdania. Głównym moim zarzutem pod adresem Twojego posta jest błędne założenie, z którego wychodzisz. Nie ma kogoś takiego, jak "prawdziwy Robin Hood" :-) Jest jedynie 800 lat legend, jedna różna od drugiej, a niejednokrotnie stojące w rażącej sprzeczności. Serial "Robin of Sherwood" ma dla mnie tę przewagę nad innymi produkcjami, że bazuje w głównej mierze na najstarszych znanych balladach - przynajmniej pierwsze dwa sezony. A w tych balladach jak najbardziej są elementy fantastyczne (sam Robin jawi się wielokrotnie jako coś w rodzaju Faerie), są konflikty wewnątrz drużyny (i to chyba nawet właśnie z Willem, ale głowy za to nie dam, mógł to być ktoś inny, musiałabym sprawdzić w tekstach). Normanowie i Saksoni? Również odsyłam do ballad, a ponadto do historii Anglii. To nie kwestia wyznania Carpentera, tylko tego, że Robin Hood był figurą, która pojawiła się pierwszy raz w okresie tarć pomiędzy Normanami a Saksonami po najeździe tych pierwszych na Brytanię - a niechęć ta utrzymywała się przez bardzo długi czas. A po dostojnikach kościelnych akurat ballady jeżdżą duuużo mocniej, niż serial, zapewniam Cię :-) Gisbourne? Naprawdę uważasz, że SERIAL miałby rację bytu, gdyby od razu uśmiercono jednego z głównych oponentów głównego bohatera? ;-) No proszę Cię... ;-)

Podsumowując, odnoszę wrażenie, że "Robin of Sherwood" po prostu nie trafił w Twoje osobiste wyobrażenie o Robin Hoodzie jako postaci i tyle. Mnie z kolei "Książę Złodziei" z Costnerem razi ignorancją w kwestii amerykańskiego wyobrażenia o europejskim średniowieczu, a najnowszy film z Crowem był owszem, niezły, ale zabrakło mu "tego czegoś", tak że w ogóle nie miałam świadomości, że oglądam film o Robin Hoodzie. Chyba jest więc to kwestia tego, jakie wyobrażenie zakorzeniło się nam osobiście przez lata. Do mnie bardziej przemawia bohater ludu, który z tego ludu pochodzi, do Ciebie - wydziedziczony rycerz. Jako że chodzi o legendę, szczęśliwie oboje mamy rację i nie ma o co się sprzeczać :-)

Hagan

Ja rozumiem, że RoS mógł się podobać w Polsce podczas pierwszej emisji w latach 80-tych. Sam doskonale pamiętam te czasy, dzięki serialowi dowiedziałem się w ogóle o istnieniu takiej postaci jak Robin. Marzyłem nawet, żeby Praed zagrał kiedyś Thorgala, łucznika z komiksu, którego pierwsze odcinki pojawiały się wówczas w czasopismach Relax, czy Fantastyka.
Mam też ciekawą teorię, dlaczego zafascynował żeńską część widowni. Tak się składa, że w czasach pierwszej emisji Ros w TVP, na listach przebojów tryumfował brytyjsko-niemiecki zespół Modern Talking - kobiety oszalały zwłaszcza na punkcie wokalisty Toma Andersa, który miał... długie czarne włosy. Po prostu w czasach, gdy długowłosy brunet był dla dziewczyn ideałem mężczyzny, nie dziwne, że oszalały również na punkcie Robina w wykonaniu Praeda.

użytkownik usunięty
Hagan

Z Crowem?- czyste efekciarstwo.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones