Tak jak i wielu z was oglądałem ten serial będąc jeszcze bardzo młodym. Przez te wszystkie lata nic się jednak nie zmieniło, uczucia i emocje związane z tą produkcją wymykają się słownemu opisowi. Dla mnie osobiście nie istnieje skala, która wyrażałaby moją ocenę. Dlatego nie oddam żadnego głosu na Robina z Sherwood. Nic nie zostanie zapomniane...
Opowieść filmowa, która nie ma sobie równych, którą faktycznie pamięta się pomimo upływu lat. Pamiętam jak czekałam z zapartym tchem na każdy odcinek i jak pod wpływem tego serialu zadurzyłam się w legendzie Robin Hooda. Teraz, po 16 latach, przeczytaniu książki Pyle'a i obejrzeniu wszystkich możliwych ekranizacji legendy muszę stwierdzić, że żadna z nich, a nawet powieściowy oryginał nie są w stanie równać się z tym klimatycznym arcydziełem, którego wszystkie elementy: fabuła, która nie zanudza, świetnie stworzone kreacje bohaterów, mistyczne krajobrazy rodem ze staroceltyckiej opowieści, i koronująca dzieło cudowna muzyka Clannadu tworzą obraz, którego się nie zapomina. Modlę się, żeby nikomu nie przyszło do głowy stworzyć opartego na tym temacie skrzywionego ewolucyjnie tworu, w którym główne role zagraliby Orlando Bloom I Keira Knightley.
Zgadzam się ten serial jest genialny,niepowtarzalny i ponad czasowy,wszystko jest niesamowite klimat ,mistycyzm ,muzyka,aktorzy na czele z z najlepszym Robinem/Michaelem jaki kiedykolwiek był.Serial absolutnie kultowy,który pamięta się całe życie. Nothing's forgotten. Nothing's ever forgotten
Jest taki fenomen, coś nieokreślonego, swoista magia, która powodowała że zapominałem o szarej rzeczywistości ... nie sądzę że kiedykolwiek coś podobnego się powtórzy. Są takie wydarzenia, które na zawsze pozostaną w moim sercu i zawsze będę do nich powracał w różnych chwilach, czasem radosnych czasem pełnych bólu.
Nic nie zostało zapomniane i nigdy nie będzie !!
Ja również do Robina zawsze wracam z nostalgią. Świetnie zrobiony, idealna obsada, muzyka (!) i chyba przede wszystkim sentyment. Mogę podziwiać rózne współczesne filmowe arcydzieła, filmy ambitne, nagrodzone na festiwalach - ale to od Robina z Sherwood trudno mi się oderwać!
W pełni popieram wszelkie słowa zachwytu nad tym serialem. Niesamowity klimat, cudowna muzyka, aktorzy znakomicie dobrani i świetnie wywiązujący się ze swych ról - ten film po prostu nie ma słabych stron. Mogą nakręcić następne seriale, mogą wypełnić je po brzegi efektami specjalnymi i gwiazdorską obsadą - a i tak nawet nie zbliżą się do poziomu Robina z Sherwood. Ode mnie zasłużone 10/10.
Zgadza się - średniowiecze pokazane tam wygląda prawdziwie. Domieszka magii wcale nie psuje tego efektu - a wręcz przeciwnie. I muzyka... The best Robin Hood ever :)
Ten serial jest absolutnym arcydziełem.
Do tej pory nie powstało nic, co mogłoby równać się z Robin of Sherwood jeśli chodzi o przedstawienie historii Robin Hooda.
Wszystkie Hollywoodzkie produkcje bazują na historyjce wesołej kompanii, bardzo płytkiej z pewną ilością humoru. RoS był czymś zdecydowanie innym. Serialem z dużą ilością mistycyzmu i dość poważnymi założeniami fabularnymi.
Magia nie była groteską jak w serialach typu hercules czy xena.
Magia została tu silnie wpleciona w obrzędowość średniowiecza, pogańskie bóstwa i siły natury konfrontujące się z chrześcijaństwem. Wymieszanie wiary w moc Chrystusa, świętych i męczenników, ale także szatana i wiary w moc pogańskich bożków i sił natury dało piorunujący efekt.
Realizacja efektów specjalnych była niesamowita. Zero komputerowych efektów.
Kiedyś czytałem, że odradzającego się Lucyfera zrobiono z wosku. Powoli roztopiono, a następnie w filmie puszczono ten proces od tyłu w przyspieszonym tempie.
Szkoda, że serial tego typu już nigdy nie powstanie, ale zawsze pozostanie on w naszych wspomnieniach.
Bardzo podoba mi się twoja wypowiedź. Nic dodać nic ująć. Jest dokładnie tak jak piszesz. Cieszmy się, że nasze pokolenie miało swój wielki kultowy serial. Minęło tyle lat i faktycznie niczego podobnego nie udało się nikomu powtórzyć. Absolutne arcydzieło.
Właściwie nic dodać, nic ująć.
I mam nadzieję, że nikt nie będzie próbował naśladować 'Robina z Sherwood', bo nie wierzę, że można zrobić to lepiej, nawet jeśli się zaprzęgnie do tego najlepszych techników i hordę hollywoodzkich gwiazd (Bloom i Knightley - brr!).
Zawsze się zastanawiałam, jak oni zrobili tę sztuczkę z Lucyferem. Jak widać nie trzeba do tego Hala ;)
Lucyfer z "Siedmiu Mieczy Waylanda?" - Ulepili "bałwanka" - Lucka z wosku i roztopili, a w filmie jest to puszczone "od tyłu" stąd efekt odwrotny;)
Bloom i Knightley - brr!
Mam nadzieje że się nie znajdzie świętokradca który by próbował nakręcić "poprawioną" wersje tego serialu.
Musiał bym chyba aktu samospalenia na planie dokonać w ramach protestu :-)
serial jest tak niesamowity , że nie ma dla niego oceny, lecz ja dam 10/10 zeby było widać jak wielu ma wiernych fanów:)
Ja miałam ok 4 lat jak widziałam ten serial w tv. W pamięci utkwił mi tylko obraz pojawiającego się we mgle Herne'a..... Pamiętam, że się bardzo go bałam;)) Potem był płacz, bo serial się skończył i to w dodatku śmiercią Robina. Dopiero wiele lat później odnalazłam serial na dvd na allegro i kupiłam go za ogromna sumę.... (tak na marginesie, strasznie zdzierali, bo nigdzie nie można było go dostać...) Pamiętam tez wywiad z Michaelem Praed'em, który mówił, że odszedł z serialu, by zagrać w muszkieterach na Broadway'u , i że przedstawienie było okropna klapą... I ten żal w jego oczach, że porzucił rolę Robina... Kurcze, tyle emocji się wiąże z tym serialem, nigdy nic dla mnie nie przebije Robina z Sherwood. To jest autentyczny bohater mojego dzieciństwa.
Też beczałam, jak serial sie skończył i do tego śmiercią Robina. Praed był moim Robinem forever and ever i trzeciego sezonu nie darzę już takim sentymentem.
iiitam - Robinem Forever jestem ja ;) Też mam łuk, fajne średniowieczne ciuchy i ciemne włosy jak Michael ;)
Ale fakt - Młody Connery nie jest już tak dobry w tej roli...
Tak wspomnieniowo , trochę starych ujęć z planu pod muzykę...no zgadnijcie kogo ;-)
http://www.youtube.com/watch?v=6LMB5-U8RYc&feature=related
Jej, epicki klip! :D Aż się łezka w oku kręci. It made my day!
Uwielbiam oglądać ujęcia z planu, tak doskonale na nich widać, ile serca włożono w powstanie tego serialu i jak dobrze wszyscy się w nim odnajdywali. To chyba tajemnica jego sukcesu.
A tak mi się znalazło przez przypadek w ramach poszukiwań czegoś zupełnie innego. ;-)
Czego zresztą nie znalazłem. :-)
Cieszę się , że się podobało. :-)
Zgadzam się z Tobą w 100%. Uważem że ten serial jest ponadczasowy. Zachwycił mnie na tyle że postanowiłem sobie wytatuować Robina , Marion , oraz Herna na prawym ramieniu:)
Dodać należy jeszcze słowo o humorze w filmie - te żarciki z siebie nawzajem (w bandzie Robina) i kolejne klęski szeryfa (z pomocnikami...) Jedna z moich ulubionych scen: Gisbourne zastępuje szeryfa,który wyjechał. Nagle do komnaty wpada szeryf. Gisbourne:
- Panie?! Myślałem...
Szeryf
- Myślałeś, Gisbourne?! Szkoda, że mnie przy tym nie było...